Umarł Bóg i zima. Parę słów o śmierci…

Cześć!
Jak na Wielki Piątek przystało, temat wpisu będzie grobowy i to dosłownie. Dzisiaj będzie o śmierci i żałobie. Nie macie co się bać tekstu, bo ten cały smutek i żałoba są za każdym razem podobne. Przynajmniej z reguły… Wiem, funduje Wam huśtawkę emocjonalną. W środę był wpis o ziemskich aniołach i o tym jak one bardzo lubią życie tu i teraz, a dzisiaj jest o śmierci. Skoro w Wielki Piątek wspominamy śmierć Jezusa to postanowiłem ten fakt wykorzystać, aby poruszyć bardzo ważny temat żałoby i smutku. Co się stanie, gdy człowiek-anioł umrze?
Żałoba i śmierć
Na początku pojawiają się pytania i stwierdzenia: „To żart?!”; „To niemożliwe.! Wczoraj rozmawialiśmy”; „Tydzień temu byliśmy tu, a tu”. Po prostu szok. Czujemy się jakby ktoś na chodniku, którym codziennie idziemy do domu, postawił nam betonowa ścianę. Trudno nam uwierzyć w czyjąś śmierć. Zastanawia mnie, czy Maryja stojąca pod krzyżem też nie dowierzała temu, co widziała i się za chwile stanie, czy miała z tyłu głowy słowa o zmartwychwstaniu, czy po prostu towarzyszyła jej tylko rozpacz, jak każdej matce, której dziecko umiera.
Jednego jestem pewien. Na pewno przeżywała ogromny ból. Jak każda matka po stracie dziecka. W sumie to większość osób, którym ktoś bliski umarł, tak ma. Czas się zatrzymuje, choć nadal nieubłaganie biegnie do przodu, ale na moment bez nas. My, żyjący, czujemy się wtedy pozostawieni sami sobie. Jesteśmy w martwym punkcie. Możemy mieć gdzieś cały świat. Co on tam wie! My zostaliśmy sami, a życie innych sobie toczy się dalej. Nasze oczywiście stoi w miejscu. Nie wiemy, co ze sobą zrobić. Najchętniej schowalibyśmy się w głąb siebie i stamtąd nie wychodzili.
Następnie przychodzi gniew: na siebie, lekarzy, kierowce, kogokolwiek kto mógł zapobiec śmierci naszej bliskiej osoby, albo ją spowodował. Pojawiają się pytania: „Czy zrobiłem/am wszystko, co było możliwe?!”; „Czy dałem/am z siebie wszystko, gdy byłem/am potrzebny/a?!”. Obrywa się też Bogu, czy Sile wyższej, w co kto wierzy, w to celuje ogromem złości i gniewu na los. Mogą nas gnębić wyrzuty sumienia, że mogliśmy lepiej razem kiedyś spędzić czas, zapobiec niektórym sytuacją. Lecz nic nie cofniemy. Przeszłość nie zmienimy. Było, wydarzyło się i tyle. Maryja mogła mieć w pamięci liczne cuda. Piękny dzień zwiastowania. Lecz jak to ma się do sytuacji, gdy ściągnięto ciało jej syna z krzyża, położono jaj kolanach i pośpiesznie pochowano w grobie?! A jeszcze wcześniej patrzyła jak jej syna biczują i plują na niego.
Na końcu przychodzi adaptacja do śmierci. Bo o pogodzeniu się ze śmiercią, zwłaszcza w przypadku umierania dzieci i osób młodych, raczej nie ma mowy. Ból mija. Żyje się trochę inaczej. Nowe hobby, nowa praca, nowe miejsce zamieszkania. Robimy wszystko, aby wypełnić czymś pustkę. Natomiast nasz ogrom smutku musimy przeżyć, wypłakać tyle łez ile trzeba, wspominać wszystkie chwile, które chcemy. Dać sobie szanse na przeżycie smutku. To nam pomoże uświadomić sobie, jaki sens miała śmierć, która nas dotknęła. Ostatnio wstrząsnęła mną śmierć Antosia, o którym wspomniałem we wpisie o raku. Mimo, że nie znałem go osobiście, byłem zły, smutny i wściekły. Znalazł się sponsor, który kupi szczepionkę. Wszyscy łącznie ze mną byli dobrej myśli. Lekarz poda Antosiowi szczepionkę i będzie zdrów. Lecz stan Bartka się pogorszył i zmarł. O Antosiu jeszcze napiszę, bo to jest niezwykłe, co ludzie potrafią zrobić dla drugiej osoby. Sporo osób się zmobilizowało, aby zebrać milion złotych na leczenie. Pojawiło się we mnie pytanie: „Dlaczego?!”. Nadal nie mam pojęcia, czemu służy jego śmierć. Zdaje sobie sprawę, że nietypowo to brzmi, ale nic nie dzieje się bez przyczyny.
Wiem, czasem wydaje się, że nie każde odejście potrafimy czymś wytłumaczyć. A czy ja powiedziałem, że od razu, czy po roku, dwóch, dziesięciu latach od czyjejś śmierci odkryjemy, dlaczego miała miejsce akurat wtedy?! Możliwe, że nie dowiemy się nigdy, albo dopiero podczas swojej śmierci…
Co do ostatnich faz przechodzenia żałoby. Nie wiem, czy Maryja w ogóle je przechodziła. Choć różnie mogło być. Czas trwania każdej z nich to sprawa indywidualna. Co by nie było. Wspominamy dzień śmierci, Nauczyciela dla uczniów i syna, dziecka dla matki.

#Wiersz
„Gdy odszedłeś”
Gdy odszedłeś, wiatr wstecz zawiał.
Słońce na chwile oko zmrużyło.
Dotąd nie wiedziałem, że ma oczy!
W powietrzu zabrakło Twojego oddechu.
Pozostał pusty fotel.
Niedokończona książka.
Twój ulubiony kubek o Ciebie pytał.
Rzeczy jak my, nadal pamiętają.
Nie odpowiesz mi nic.
Zapytam pod Twoja ulubioną wierzbą.
Wtedy wiatr mi odpowie.
Opowie o Tobie.
Słońce odmrugnie.
Wiatr zawieje w przyszłość.

#Piosenki
Co do pierwszego utworu… Jest naprawdę fajny. Zauważcie, że prawie wszystkie rzeczowniki i przymiotniki są celowo zdrobnione. Niby piosenka trochę jest skoczna, ale jednak opisuje smutne wydarzenia. Trochę mi to przypomina żałosny jęk matki po śmierci ukochanego małego dziecka. W końcu dla kobiety to dziecko jest zawsze dzieckiem, niezależnie od tego ile ma lat jej potomek.

I druga, moja ulubiona. Tekst opowiada o matce, której zabili syna. Po prostu. Pani Joanna Słowińska fenomenalnie wykonuje ten utwór wkładając w niego cały swój ból i smutek. Na jednym z występów była bliska łez. Słuchajcie i rozmyślajcie 🙂

#Gdybyście kiedykolwiek chcieli porozmawiać z profesjonalistami odnośnie śmierci, żałoby i problemów zachęcam do korzystania z numerów, stron i broszur organizacji wymienionych w poście o samookaleczeniach.
#Z ciekawostek przyrodniczych. Słowianie obchodzili Dziady wiosenne- dzień wspomnienia zmarłych po zimie, ale Chrześcijanie jakoś nie mają tego w zwyczaju…
Miłego!

4 myśli na temat “Umarł Bóg i zima. Parę słów o śmierci…

  1. Żałoba to trudny i skomplikowany proces. U różnych osób różnie przebiega, czasami poszczególne jej etapy trwają bezlitośnie długo…Pocieszające jest, że w końcu jednak nadchodzi ta adaptacja…/Co do Dziadów wiosennych, to prawda jest taka, że chrześcijańska Wielkanoc to dawne pogańskie święto nadejścia wiosny-Kościół nie mógł go wyplenić, więc koniec końców rozprawił się z nim, dopisując do istniejących już obchodów (np. jedzenie jajek w te dni) własne obchodzenie- właśnie zmartwychwstanie Chrystusa. Pierwsi chrześcijanie nie obchodzili Wielkanocy. 🙂

    Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s