Z pamiętnika belfra cz. 7.

Cześć
Dzisiaj będzie temat rzeka, choć w sumie zależy od konsystencji 🙂 Uwaga, dzisiejszym tematem będzie nic innego tylko kupa, cała masa kupy!
Bez obaw nie będę pisał o jej wielkościach i kolorach 🙂

Był piękny poniedziałkowy poranek, na korytarzu było słychać partie skrzypcowe z „Jesieni” Vivaldiego. Idę do świetlicy, a na środku niej siedzi on – nasz pulpecik jak mawia się w kuluarach (czytaj w pokoju nauczycielskim) – nasza ruda kulka. Michał taki jest. Mały, okrągły na twarzy o włosach czerwonych jak ogień. Chłopiec mało mówi. Czasem używa tabletu z komunikatorem. Michał podszedł do mnie i mówi: „Dupka”
– Dzień dobry Michał – odpowiadam – reagować, czy nie reago…
– Kupka – mówi mi chłopiec – przerywając moje przemyślenia.
O, Rafał on chce do toalety – komunikuje mi Ada, leć z nim!
Chłopiec w tym samym momencie chwyta mnie za rękę. Ok – myślę – idziemy!
Po przekroczeniu progu toalety chłopiec wbiegł do kabiny. Ja czekam przy drzwiach od toalety i po chwili widzę jak Michał uchyla drzwi od kabiny i mówi do mnie:
„Kupka!”
– Robisz kupę, dobrze!
Chłopiec zamyka drzwi, a w całej toalecie słychać:
„Kupka, Kupka, kupka!”
Przynajmniej wiemy, co robi, czy warto wchodzić do toalety czy nie 🙂
Dalej słychać donośne: „Kupka!” – jeny, jaki donośny i mocny głos kryje się w takiej kulce, hmm… – rozpoczynam moje rozważania filozoficzne.
Odgłosy Michała przerywa wpadający jak torpeda do toalety Marek
– O Pan! – mówi – Idę kupę.
„Kupka, kupka, kupka!”
– Dobrze Marek!
– Kupa – powtarza Marek i wymachuje rękoma jakby pływał kraulem.
– Dobrze, idź do kabiny.
A w tle dalej słychać: „Kupka, kupka!”
Marek otwiera drzwi od kabiny. Znika w niej.
Ja dalej stoję przy drzwiach.
Mija mnie Olek:
W tle Marek dalej odrywa partię solową o kupie.
– Dzień dobry panu, idę siku. Dużo siku – informuje mnie Olek.
– Dzień dobry, Olku, fajnie, idź, idź.
A w tle nadal słychać : „Kupka, kupka, kupka!”

Kurtyna
Innym razem Marek po tym, jak powiedział, że idzie siku, zniknął na 10 minut. Wobec tego udałem się do toalety, Wchodzę. Mówię, hop, hop, Marek! Wtedy słyszę: „plum, plusk” i markowe : „robię duża kupa”.

Info
Czasem przychodzi nam wycierać kupę z pleców, czy ud. Różnie bywa. Zależy. Ale te historie na razie Wam daruje. Rozwolnienie. Skapujące resztki kału na podłogę…

„Kupka, kupka, kupka!”

Jedna myśl na temat “Z pamiętnika belfra cz. 7.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s