#Po Pasterce

Cześć!
Wracając z Pasterki byłem świadkiem poniższej sytuacji, która przebiła woń alkoholu i kadzidła w kościele w trakcie mszy. A powiem wam, że zapach kadzidła toczył bój o wygraną w naszych nosach z wydychanym przez tłumy C2H5OH.
Otóż.
Wracałem z kościoła idąc chodnikiem i wałęsając się między blokami. Przede mną szła czteroosobową rodzina. Dwoje rodziców i dwie córki. Matka tłumaczyła coś dzieciom o Maryi, że była w ciąży i urodziła.
Nagle usłyszałem głosy. Spokojnie, ta rodzina również. Nie muszę się leczyć. Wraz z głosami pojawiło się dwóch około trzydziestoletnich mężczyzn. Każdy z nich trzymał w ręku prawie już pustą butelkę wódki. Mężczyźni wystrojeni byli w eleganckie płaszcze, jak to na wigilię przystało. Wydawali z siebie głośny ryk. Śpiewali „gdy na morzu wielka burza, Jezus ze mną w łodzi jest!” Rekolekcje nie poszły na marne! Na ich śpiew zareagowała młodsza córka wywodząca się z osiedlowej rodzinki:
– Mamo, skąd wracają ci Panowie?! Nie byli w kościele.
– Z wigilii Aniu – odpowiedziała matka.
– To ja chce iść na taką wigilię! – wtrąciła się starsza córka.

Czym byłoby świąteczne obżarstwo bez opowieści dziwnej treści?! Zwykłą kolacją w pojedynkę. Te święta obrodziły w ciekawe historie. Oto najbardziej smakowite kąski.

Przyjaciele naszego domu mieszkają na parterze jednego z nowych bloków. 
Po pierwszej dawce kapusty z mega grzybami naszego kolegę przycisnęło. Biegł, ile sił miał w swoich wysokich nogach, do ubikacji na słynną „dwójkę”. Żona usłyszała „plum, plusk” i trzy odgłosy pierdnięcia. Następnie kobieta, która została w pokoju wychwyciła głos  zza ściany:
– Ale kloca wali nasz sąsiad!

Na ulicy
– Anka słyszałaś o tym chłopcu, który w piątek przed świętami przed wigilią klasową wpadł w kałuże? Słuchaj to, gdy wszyscy byli ubrani na galowo, bo wiadomo, trzeba, wigilie szkolne, prezenty i w ogóle, a on ubrany na biało-czarno biegł po boisku, potknął się i wpadł w błoto, słyszałaś o tym?!
– Tak
– A wiesz kogo to jest dziecko?!
– Moje, jak przyszedł ze szkoły to zastanawiałam się, czy on ma biała bluzkę w czarne łaty, czy czarną w białe cętki!

Hitem nad hitami jest mój chrześniak. Ma 3 lata.
Zajęcia w przedszkolu. Dzieci siedzą w kole i po kolei mówią swojej pani, co chcą dostać na gwiazdkę. Wymieniają lalki, auta, klocki… Pora na mojego chrześniaka i on mówi, że chce dostać od gwiazdora spulchniarkę tarczową taką jaka ma jego dziadek.
Dzieci i pani nie wiedziały, jak wygląda owa spulchniarka, wiec mój chrześniak tłumaczył, co to jest.
Wszyscy słuchali w skupieniu czym jest ten przyrząd. Wychowawczyni opadła szczęka z wrażenia. Na całe szczęście nie była sztuczna.
Nie dziwcie się skąd zainteresowanie spulchniarką u mojego bratanka. Jego dziadek jest rasowym rolnikiem. To wiele tłumaczy.

Drugi hit od mojego rezolutnego chrześniaka.
Mały człowieczek bawił się z moją siostrą w stoisko z pizzą.
Moja siostra(M): Poproszę pizze z sosem czosnkowym
Chrześniak(C): Mam Pepppperoniiii!  Jaki sos?
M: Czosnkowy.
C: Mam czerwony, biały i brązowy. Dam Ci brązowy.
Moja siostra otrzymała swoją pizze. Udawała, że ją zjadła. Przyszła chwila, w której mój chrześniak domagał się zwrotu sztucznej pizzy. Moja siostra powiedziała mu, że zjadła, bo myślała, że jest do jedzenia. Na te słowa bratanek złożył usta w podkówkę jakiej nigdy nie widziałem i zwrócił się do mojej siostry:
– Ciociu, pizza był z klocka, będziesz musiała jechać do szpitala!

Pozytywnych chwil wam życzę. Do następnego razu! 🙂