#O porzuconym jednorożcu i gołębiu, który żył z kurami

Cześć!
Z racji tego, że już jutro, tj. 9.04. obchodzimy dzień gołębia i dzień jednorożca, postanowiłem podzielić się z wami historiami o wiejskich zwierzętach. Wydawałoby się, że zwierzęta na wsi nic niezwykłego nie robią… A jednak. Posłuchajcie. Tak, tak.! Co robi jednorożec na wsi?! On jest na doczepkę…
Zacznę od jednorożca.

#Porzucony jednorożec
W którąś ciepłą sobotę postanowiłem wybrać się na łowy do lumpeksów. Mimo tego, że półka z T-shirtami pęka w szwach to i tak nie ma w niej nic ciekawego. Poszedłem. Bluzek nie kupiłem. W ręce wpadł mi tylko kapelusz z kolorowymi diodami. Idealny na zabawę karnawałową. Jak nie macie takiego to koniecznie sobie takowy sprawdźcie, bo świeci po zmroku mocniej niż niejedna lampka nocna.
Ale moją uwagę przyciągnął on.
Biały koń z różowa grzywą. W tym momencie przypomniało mi się, że jeden z moich znajomych ma w pokoju postawioną na regale puszkę z napisem „Zbieram na jednorożca”. Pomyślałem: „Genialny pomysł! Kupie mu tego konia i… Ale nie! On zbiera na jednorożca. Jak zwykle… Człowiek chce pomóc, ma genialny plan… Zawsze wiatr w oczy, zawsze…”

I kupiłem go! Za całą złotówkę! Jak bym mógł tego nie zrobić?! Popatrzcie tylko na jego oczy! I jest jednorożcem. Sądziłem, że niespodzianka się uda. Będą, jak to się mówi jaja jak berety i dżamajka! Jakiś czas później pokazałem znajomemu tego jednorożca. Nie przyjął go, bo ma fioletowe włosy, a on chce jednorożca ze złotym włosiem! Co za jednorożcowa dyskryminacja! Także fioletowy jednorożec na razie okupuje mój fotel…


#O Koniu, który chciał latać i innych wiejskich zwierzętach

Kiedyś ktoś opowiedział mi kilka historii o swoich zwierzętach z czasów, gdy mieszkał na wsi.
Było to typowe gospodarstwo. Kury, świnie, krowy, traktory i koń.
Ale to nie był jakiś zwykły koń.
Mówili na niego Kleofas. Był z lekka dziwnym nieparzystokopytnym. Gdy widział jakieś ptaki typy łabędź charakterystycznie rżał i potrząsał grzywą. Pewnego poranka zobaczył parę metrów od siebie gęś. Chciał ją dogonić. Gęś zatrzepotała skrzydłami i zaczęła lecieć. Przeleciała nad płotem. Koć rozpędził się i biegł w stronę płotu. Zebrał się do potężnego skoku i…
zawisł na płocie,
ale nie żałujcie go. Trwało to tylko chwilę.
Po chwili zaś płot pod nim zawalił się.


Innego dnia, gry ktoś robił rutynowy obchód gospodarstwa zauważył w kurniku dziwnego ptaka. Postanowił chwilę mu się przyjrzeć. Ujrzał gołębia. Zwykłego pocztowego/miejskiego gołębia, który zachowywał się jak kury. Chodził jak one. Nie bał się ludzi. Wysiadywał nawet jajka. Kurze jajka.

W tym przecudownym gospodarstwie była też krowa. Taka tam mućka. Kiedyś był niedzielny obiad. Polski niedzielny obiad: schabowy, rosół i te sprawy. Na środku podwórza stał stół, a na nim położony był talerz ze świeżymi schabowymi. Ktoś na chwilę zostawił stół bez opieki. I żaden pies, ani kot, ani gęś, czy koń nie wziął nic ze stołu. Ale krowa to wzięła…
I to schabowego. Skusiła się na schabowe.
Ostała się tylko surówka.


Do następnego razu! 🙂

7 myśli na temat “#O porzuconym jednorożcu i gołębiu, który żył z kurami

Dodaj komentarz