Z pamiętnika belfra cz. 9.

Cześć,
dzisiaj będzie krótko, zwięźle i nie wiem, czy na temat…

#”szmaty”
Pamiętacie jak za waszych szkolnych czasów mówiło się na ocenę niedostateczną? Pała, but, szmata, gol, jedynka? Nie będzie historii o ocenach, ale z jednym z tych słów.

Wyobraźcie sobie, że…
Jest  drugi, czy trzeci dzień marca.
Słońce świeci. Otwierasz okno. Zdaje ci się, że słyszysz śpiew ptaków. Dostrzegasz za oknem jakiegoś miniaturowego krokusa, zawsze to oznaka wiosny, choć karłowaty. Postanawiasz przywołać już wiosnę. Ubierasz koszulę w kwiaty (którą szukasz z 15 bitych minut w swojej szafie, tak, tak, z Narnii byłoby szybciej wrócić), dżinsy, t-shirt z pacyfką w kwiaty. Ubrany tak idziesz do pracy. Niech każdy wie, że wiosna jest blisko. Zostawiasz w szatni płaszcz. Wszyscy mogą podziwiać twoją koszulę w kwiaty. Na szkolnym korytarzu podbiega do ciebie Wiktoria –  ta dziewczynka, która bardzo szybko biega, w sumie to przebiega przez szkolne korytarze. Wiatr za nią wieje. Staje przed Tobą, mówi ci „Dzień dobry”, chwyta za róg twojej wiosennej koszuli w kwiaty i mówi:
„O! Nowa szmata!”

…także tego…

#bakłażan
Świetlica, piątek, czwórka dzieci „zdycha” na dywanie. Leżą plackiem. Czują zmęczenie po całym tygodniu nauki. My, w sumie też. „No, przecież nie będziemy tak leżeć”- myślę sobie. Idę zagadać dzieci. Zawsze czas nam zleci (ale rym!). Trójka z nich mnie olała. Była zbyt zmęczona. Bartek nie! Zna mnie o początku mojej pracy w szkole. Zawsze był na świetlicy jednym z ostaniach odbieranych dzieci. Dawno go nie widziałem. Zapytałem:
– Bartek, pamiętasz jak mam na imię?
– Tak – odparł chłopiec.
– Jak?
– Pan PJJJJOTRRRR! (pisownia fonetyczna chłopca, tak to wymówił)
– Nie, nie, Bartku. Jestem pan Rafał. Potwórz: Pan…
– Pan
– Rafał
– PJOTR! Chłopiec zaczął się śmiać. W całej sali słychać było tylko to.
– Nie! Jestem pan Rafał.
– Pan PJIOTRRR!
– Jak będziesz mówił do mnie pan Pjiotr to nazwę cię BAKŁAŻANEM**!
– Pan PJIOTRRR!
– Bartek bakłażan!
– Ale ja nie jestem bakłażanem! Jestem czaplą*!

*chłopiec ma nazwisko Czapla 🙂
**nie wiem skąd  przyszedł mi bakłażan do głowy. Jakoś tak.

I tak trwało to przekomarzanie się do czasu przyjścia pani Czapli, która powiedziała mi, że jej syn lubi się czasem poprzekomarzać 🙂

Bywajcie zdrowi!!! 🙂

2 myśli na temat “Z pamiętnika belfra cz. 9.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s